Jak rozpoznać toksyczną pasję?

Słysząc słowo pasja, raczej myślimy o czymś fajnym. Pasja kojarzy się z czymś trochę szalonym, ale generalnie pozytywnie zakręconym. Ludzie z pasją, to ludzie szczęśliwi. Tacy, którzy potrafią się zapomnieć, mają w sobie palącą chęć działania i radość tworzenia. I tak jest w większości przypadków, ale niestety nie zawsze. Pasja może się czasami przerodzić w coś mrocznego, coś, co zamiast dodawać energii, zabiera ją, coś z czym ciężko żyć szczęśliwie, coś co wręcz rujnuje życie i odsuwa od twórcy bliskie mu osoby. Można powiedzieć, że wtedy to już nie jest pasja. Ale ponieważ czynność, kiedyś budująca, a teraz niszcząca jest ta sama, określenie pasja pozostaje w użyciu.

Brzmi dziwnie? A może znajomo?

Kiedy byłam na pierwszym roku malarstwa, przychodziłam czasami do pustej pracowni w soboty. Pewnego razu, przyszłam pomalować w Walentynki. Byłam wtedy sama, więc potraktowałam ten dzień jak każdy inny. W pracowni jednak spotkałam parę – dwoje studentów, którzy chodzili ze sobą już kilka lat. Za chwilę mieli kończyć studia i wydawali mi się szalenie poważni. Zapytałam ich, czy gdzieś wychodzą, na łyżwy, na drinka, na randkę po prostu, w końcu są Walentynki. Na to dziewczyna odparła, że nie, nigdzie nie idą, bo on maluje. Kropka. Wydawało mi się to dziwne, mimo że sama byłam zapaloną pasjonatką. Malowanie malowaniem… a randka randką, no nie? Teraz wiem, że jego podejście do pasji wykluczało inne dziedziny życia i jak można się domyślić, dzisiaj już nie są parą.

Możnaby pomyśleć, że skoro pasja jest “tak silna”, że wyklucza wszystko inne, to jedynie osoby trzecie na tym cierpią, a sam twórca jest szczęśliwy. Paradoksalnie jednak, takie podejście do pasji jest toksyczne również dla samego… rozwoju pasji! Nie mając odejścia, nie mając dystansu, żyjąc w ciągłym zatopieniu w pracy, staczamy się w stronę wypalenia zawodowego. Projekty stają się z czasem coraz bardziej podobne do siebie, jałowe i coraz mniej świeże / nowe.

Drobne skrzywienia

Zanim opowiem o tym, jak rozpoznać toksyczną pasję muszę jednak napisać o tym, że idealna pasja nie istnieje. To jest chyba temat na inny post, ale w wielkim skrócie chodzi o to, że zawsze znajdzie się coś, co możnaby uznać, za “lekko nienormalne” 😉 Na przykład można uwielbiać malować farbami olejnymi, a jednocześnie nie znosić zapachu farb olejnych (mój przykład, kiedyś uwielbiałam ten zapach, teraz mam do niego awersję do tego stopnia, że podczas malowania boli mnie głowa i zupełnie przerzuciłam się na akwarele). Można uwielbiać grać na gitarze, ale nie lubić… ubierania się na koncerty. Można też tak bardzo lubić robienie prac z papieru, że każdy paragon w kawiarni staje się szkicem kolejnego projektu, a przez to artystka nie skupia się przez chwilę na rozmowie ze znajomą, z którą wyszła na kawę. Albo można mieć fioła na punkcie druku i nie móc się powstrzymać, żeby dotknąć etykiety na butelce solenizanta, żeby rozpoznać jakie wykończenie zostało wybrane. Wiecie, to może iść w różne strony i takie “drobne skrzywienia” nie są powodem do niepokoju. Myślę, że niejako jest to wpisane w charakterystykę twórcy i jest ciekawym tematem do tworzenia anegdot. Jeśli na jakieś Twoje dziwne zachowania bliska osoba przewraca oczami, albo wybucha śmiechem – to raczej nie jest powód do niepokoju.

Pracoholizm

To się zdarza nie tylko twórcom, rzecz jasna, ale mam wrażenie, że pracując na swoim lub na freelansie łatwiej jest wpaść w sidła pracoholizmu. Siłą rzeczy granica między pracą, a życiem prywatnym jest bardziej zatarta niż przy klasycznej pracy na etacie. Etat jednak też nie chroni przed pracoholizmem, mnóstwo ludzi zabiera pracę do domu, albo klepie nadgodziny. Kiedy jednak Twoja praca, to Twoja pasja, dużo łatwiej usprawiedliwić swoje działania i nadmierną ilość czasu poświęconego pracy. “Przecież ja to uwielbiam, przecież to mój ukochany projekt, przecież skoro to lubię, to już nie jest praca.” Takie i inne przekonania skutecznie blokują twórców przed spojrzeniem prawdzie w oczy. Ponieważ nie nazywają pasji pracą (nawet jeśli w rzeczywistości pracą jest), to jak mają być PRACOholikami? Jeśli już, to chyba prędzej PASJOholikami, co nie?

To bardzo grząski grunt i w rzeczywistości takie zachowanie jest klasycznym pracoholizmem. Pasja tu nic nie zmienia.Jeśli nie masz czasu na randkę, kino, na dłuższą gorącą kąpiel, na wekkendowy wyjazd, a dzieci prawie Cię nie widują, bo wychodzisz z domu gdy śpią, a gdy wracasz do domu, to zamiast zjeść wspólną kolację nadal siedzisz nad projektem z kubkiem kawy… to jest źle. Serio. To dobry moment, żeby poszukać pomocy psychologa, zanim druga połówka zażąda rozwodu, zanim wypalisz się zawodowo, zanim do reszty zwariujesz, zanim się rozchorujesz z braku snu, odpoczynku i normalnego żywienia.

Jestę Artystą

Teraz jedziemy z grubej rury. Ten akapit będzie o tych osobach, które mają parcie na szkło, na nagrody, na bycie sławnym. I tutaj chyba od razu pojawia się pytanie: a czy jest w tym coś złego, że chce się zajść daleko? Że chce się mieć odpowiedź od świata, a nawet uwielbienie ze strony świata? Czy jest coś złego w tym, że chce się mieć publiczność, która sika w majty na widok kolejnego dzieła i jara się wszystkim co robisz? Nie. Nie ma w tym nic złego, chociaż może skromniejsi twórcy wstydzą się opowiadać o takich marzeniach, a pewnie jakiejś części społeczeństwa wydaje się takie marzenie nienormalne, snobistyczne, czy egoistyczne. Ale ja naprawdę nie mam nic przeciwko takiemu marzeniu, bo… marzenie to marzenie. I nawet jeśli dla osób trzecich wydaje się ono głupie i bez sensu, to należy pamiętać, że marzenia nie są po to, żeby miały sens, ale po to, żeby dawać szczęście gdy się je spełnia. Jest tylko jedno małe “ale”. Marzenie o sławie i byciu docenionym nie może stać się obsesją.

Jeśli nie potrafisz skupić się na swojej pasji i na dokończeniu projektu, bo Twoje myśli wciąż i wciąż zaprząta obraz przyszłości, a w niej obraz Ciebie na piedestale, to znaczy, że z każdym dniem oddalasz się od spełnienia marzenia o byciu sławną twórczynią. Bo żeby osiągnąć sukces, w jakiejkolwiek twórczej dziedzinie, trzeba tworzyć. Można tworzyć i myśleć o tym, jak to będzie wyglądać w przyszłości, jakie są kolejne etapy, jakie sukcesy trzeba osiągnąć, żeby dojść tam, gdzie chcesz być. Ale nie można porzucić działania. Jeśli nie jesteś w stanie tworzyć, albo twórczość nie sprawia Ci już radości, bo stała się czymś, “co trzeba zrobić”, żeby osiągnąć splendor i sławę, to uwaga: prawdopodobnie to już nie jest Twoja pasja.

Pasja to jest coś, co masz ochotę robić, NAWET jeśli nie daje to spektakularnych rezultatów. Pasja, to jest czynność, podczas której NIE MYŚLISZ o niczym innym. Po prostu zatapiasz się w danej chwili i chcesz żeby trwała ona jak najdłużej. Po wykonaniu projektu, albo nawet przed jego wykonaniem mogą się pojawić myśli o tym, jak świetny będzie w efekcie i jak wspaniałe nagrody zbierze. Ale podczas tworzenia nie ma tych myśli, jesteś Ty i proces.

Gęsty mrok

Na pewnym etapie historii sztuki, pojawił się obraz artysty cierpiącego. W tej teorii tylko artysta nieszczęśliwy, skrzywdzony i odrzucony ma prawo tworzyć. Jeśli ktoś tworzy i jest pogodnym człowiekiem, a inne dziedziny jego życia dają mu satysfakcję, to znaczy, że jest po prostu słabym artystą. Ta teoria zakłada, że musi być źle, musisz cierpieć, żeby Twoje działania twórcze osiągnęły odpowiedni poziom i były warte zachodu. Ta teoria zakłada, że artysta ma się wyrzec innych aspektów życia, a nawet wzgardzić nimi, bo tylko wtedy poświęci swoim dziełom odpowiednią ilość czasu. Ta teoria zakłada, że najlepsze projekty rodzą się w bólu i z bólu. I ja uważam, że ta teoria jest chora.

Czy to znaczy, że kiedy jest Ci źle, nie warto tworzyć? Warto! To nie jest tak, że w trudnych momentach życia nie można tworzyć, albo że działania kreatywne nie dają ukojenia, kiedy jest nam wewnętrznie źle. Może tak być, że pasja wyciągnie Cię za uszy z niejednego smutnego dnia i to jest normalne, fajne, a nawet pożądane.

Normalne jednak nie jest, kiedy mentalnie niszczysz wszystko wkoło tylko po to, “żeby móc dobrze tworzyć”. Taka destrukcyjna postawa jest często nieuświadomiona. Mając romantyczną wizję bycia twórcą, możesz zupełnie nieświadomie niszczyć bliskie relacje albo zaprzepascić zawodową szansę, ponieważ kieruje Tobą silne przekonanie, że gdy tylko dasz sobie prawo do szczęścia i zacznie Ci się układać, to zniknie Twój zapał do pracy twórczej, wena pójdzie w cholerę i już nidgy nie skończysz żadnego projektu.

Sposobów na destrukcyjne zachowania w tej kwestii, jest oczywiście nieskończona ilość. To może być sięganie po używki, to może być brak zaangażowania w relacje międzyludzkie, odrzucanie pomocy albo skrajna izolacja, ale czy powodem takiego zachowania, jest Twoja wizja genialnego twórcy, wiesz tylko Ty.

Objawy

Po czym poznasz toksyczną pasję? Poniżej przedstawiam Ci tabelkę, z rozpiską jakie objawy towarzyszą zdrowej i toksycznej pasji:

zdrowa pasja toksyczna pasja
– ładuje akumulatory
– cieszy
– wyzwala pozytywne emocje
– nawet nie wiesz kiedy czas mija
– daje wrażenie wyzwolenia
– pomaga zachować równowagę
– przyciąga fajnych ludzi do Ciebie
– wprowadza ciekawy element do Twoich relacji
– zabiera energię
– frustruje
– prowadzi do negatywnych emocji
– wlecze się
– męczy
– czujesz się zmuszona, być w konkretnym stanie emocjonalnym
– zaburza życiową równowagę
– oddala bliskich ludzi od Ciebie
– niszczy relacje

Czy zastanawiasz się nad tym, czy Twoja pasja jest zdrowa?

A może znasz kogoś, kto już przekroczył granicę i przydałby mu się ten post?

Podaj dalej, będzie mi miło!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *