Dzisiaj poruszę bardzo ważny temat, jakim jest sprzedaż. Jest to zagadnienie istotne zwłaszcza dla osób, które chcą prowadzić własny biznes i zdają sobie sprawę z tego, że jeżeli nie będzie sprzedaży, nie będzie… biznesu. Warto zauważyć, że jeśli nie zarabiamy, to nie prowadzimy biznesu. Praca twórcza bez zarobku może być źródłem satysfakcji, spełnienia i szczęścia, natomiast nie można w tym przypadku mówić o biznesie, tylko raczej o hobby lub pasji.Czy sprzedaż jest faktycznie taka straszna? Czy musi kojarzyć się tak negatywnie? Czy musi wywoływać tak silne emocje i pożerać tak dużo energii? Ja już wiem, że odpowiedź na te wszystkie pytania brzmi: NIE. W tym poście wyjaśnię Wam, jaki jest mój punkt widzenia dotyczący tematu sprzedaży oraz opowiem moją historię o tym, jak to się stało, że polubiłam sprzedaż (i reklamę, bo te tematy są ze sobą silnie powiązane).
Nie umiem, nie lubię, nie chcę
Jedną z ogromnych blokad, które pojawiają się w momencie podjęcia próby zarabiania na swojej pasji, jest przekonanie, że nie potrafi się albo nie lubi sprzedawać. Mało tego! Są osoby, które twierdzą, że brzydzą się sprzedażą! Sytuacja niechęci do sprzedaży jest realnym problemem, ponieważ sprzedaż musi mieć miejsce, jeśli chcemy zarabiać. Zacznijmy od tego, że sprzedaż, podobnie jak każde inne działanie, może być etyczna lub nieetyczna. Może być zrobiona dobrze lub źle, skutecznie lub nieskutecznie. Od razu zwracam uwagę na fakt, że skuteczna reklama czy sprzedaż nie musi być realizowana w sposób nieetyczny. Ten mechanizm warto zrozumieć na samym początku. To, że ktoś sprzedaje skutecznie, ponieważ stosuje nieetyczne techniki takie jak manipulacja, popychanie ludzi do zakupu pod presją, naciąganie faktów, nie oznacza, że nie ma innych technik sprzedaży, szczerych, fair i opartych na dobrych intencjach, które nie będą dawały porównywalnych rezultatów.
Wybierz karmę, która wróci
Tak, istnieją uczciwe metody sprzedaży. Ja od ponad pięciu lat uczę się ich od ludzi, którzy w swoich reklamach i podczas sprzedawania nie kłamią, nie obiecują cudów i nie stosują metod manipulacji. Od wielu już lat wzoruję się na ludziach, którzy wiedzą, że nie trzeba tego robić, by zarabiać. Osobiście uważam, że karma wraca, a w przypadku sprzedaży opartej na manipulacji karma wraca w przyspieszonym tempie. Wyjaśnię to na przykładzie programu “Artystka na swoim”, który będę niedługo sprzedawać. Jest to program polegający na transformacji, a jego efekty zależą nie tylko od tego, co ja dam klientkom, ale również od tego, jak mocno klientki się zaangażują, jak bardzo wejdą w proces i jak dużo będą chciały dać od siebie. Nastawienie na obfitość i przekonanie, że będzie dobrze, jest w tym przypadku bardzo ważne, bo pozwoli uczestniczkom bardziej skorzystać na treściach mojego kursu. Natomiast wejście w taki program na skutek presji i lęku, że “jak nie teraz to nigdy”, na uczuciu przymusu, że trzeba to zrobić – nie pozwoli czerpać z obfitości i skorzystać z pełni przemiany. Taka osoba będzie prawdopodobnie miała gorsze efekty niż osoba, która te same materiały kupi z zaciekawieniem, otwartością, szczerą chęcią rozwoju i innymi pozytywnymi emocjami. Jestem przekonana, że klientki kupujące taki kurs z przymusu i presji nie będą z niego zadowolone i nie będą wypowiadały się o nim pozytywnie, ponieważ negatywna energia nie pozwoli im dostrzec wszystkich jego zalet i wartości.
Koszty emocjonalne i efekty końcowe
Są osoby, które zachęcają: “Kup! Dzięki temu Twoje życie z tragicznego zmieni się we wspaniałe”. I to zmieni się po jednej lekcji albo za sprawą jednego produktu! Tego typu sprzedaż zawsze mnie zasmuca, bo oczywistym jest dla mnie, że to są obietnice bez pokrycia. Złapany w taką pułapkę klient prędzej czy później poczuje rozczarowanie i nie będzie polecał “cudownego” produktu. Tego typu techniki dają efekt chwilowy i ulotny. Z drugiej natomiast strony są techniki długofalowe, zdobywające zaufanie klienta, sprawiające, że czuje się on ubogacony danym produktem czy usługą, gwarantujące, że zadowolony wróci i że będzie innym dany produkt polecał. W mojej sprzedaży stosuję takie właśnie techniki. Jako że jestem osobą wysokowrażliwą, kłamstwo nie wchodzi w grę – i nie chodzi o to, że od razu po mnie widać, że mijam się z prawdą, bo nie umiem kłamać. Ja po prostu tak bardzo źle się czuję, kiedy kłamię, że ta opcja jest zupełnie poza moim zasięgiem. Nie muszę nawet próbować, żeby wiedzieć, że koszty emocjonalne poprowadzenia nieetycznej sprzedaży byłyby dla mnie zbyt wysokie. Już zwykłe kampanie reklamowe czy sprzedażowe kosztują mnie ogromną ilość energii, więc nie wyobrażam sobie, żeby jeszcze w tym wszystkim marnować siły na opowiadanie kłamstewek, stosowanie kruczków i podejrzanych tricków.
Doświadczenia z zakupu blokadą w sprzedaży
Wszyscy mamy do czynienia ze sprzedażą na co dzień, ale głównie jako konsumenci. Podejrzewam, że każdy, kupując coś, przynajmniej raz poczuł się naciągnięty lub oszukany. Niestety o takich sytuacjach czasami ciężko jest zapomnieć. Nie można się więc dziwić, że później górę biorą negatywne skojarzenia ze sprzedażą, wynikające z tego, że co krok trafiamy na manipulacyjne oferty przesiąknięte językiem wprowadzającym w złe emocje, jak np. poczucie winy (“Jeśli tego nie zrobisz, nie osiągniesz sukcesu, jeśli tego nie kupisz, Twoje życie nie będzie udane, jeśli teraz nie zapłacisz, już nigdy nie będziesz mieć na to okazji!”). Rozumiem, że takie komunikaty przytłaczają. Sama nie lubię manipulacji i wiem, że próby stosowania nieetycznej sprzedaży na nas jako konsumentach mogą sprawiać, że z oporem będziemy podchodzić do prowadzenia własnej sprzedaży, zwłaszcza jeśli jesteśmy osobami wrażliwymi, z mocnym kręgosłupem moralnym i z dużą empatią. Myśl, że należy porzucić te wartości, żeby sprzedać, odrzuca i zniechęca. Jeśli tak masz, możesz sobie pogratulować, bo jest to dobry odruch. Zawsze warto bronić swoich wartości i postępować fair wobec siebie, wobec bliskich i wreszcie wobec obcych osób, które są (lub nie są) potencjalnymi klientami. Taka postawa jest jak najbardziej OK i nie dyskwalifikuje nikogo ze sprzedaży. Oto więc mamy dobrą wiadomość! Da się sprzedawać bez manipulowania, kłamstw, wciskania kitu, wpędzania w poczucie winy, wywierania presji i ściemniania!
Kiedy i jak polubiłam sprzedaż?
Skąd o tym wiem? Wiem, bo mam za sobą wiele bardzo pozytywnych, budujących wiarę w ludzi i uczących tych właściwych technik doświadczeń. Kilka lat temu, może 5 a może 7, już sama nie pamiętam, brałam udział w kursie online u Marty Bukowskiej. Aktualnie pracuje ona z trenerami fitness, natomiast wtedy wypuściła kurs “Zostań businesswoman”. To był mój pierwszy kontakt z ideą sprzedaży i z tym, jak może ona wyglądać. Później, w czasie studiów, zrobiłam kurs dofinansowany przez uczelnię, następnie byłam na procesie coachingowym, którego celem było pokazanie kursantom, w jaki sposób zarabiać 5000 zł miesięcznie na malowaniu. W 2017 jeździłam przez pół roku na warsztaty artystyczno-biznesowe “Artysta w kryzysie” prowadzone przez duet Future Simple w Warszawie. Później, w czasie ciąży z pierwszym dzieckiem, byłam na kursie storytellingowym prowadzonym przez Monikę Górską “Opowiadaj i zarabiaj”. Ona również bardzo etycznie podchodzi do opowiadania historii sprzedażowych, do wprowadzania klienta w świat produktów i usług w taki sposób, żeby nie kłamać. Zachęca, żeby pokazywać własne historie i uczy, jak robić to dobrze, ale w oparciu o prawdę. W całym jej kursie nie ma ani krzty manipulacji. Następnie w 2019 roku byłam na programie “Zadbana finansowo”. Podobnie jak Monika, Justyna Kwiatkowska uczy sprzedaży empatycznej, zachęca, by podchodzić do niej jak najbardziej szczerze i uczciwie, włącznie z tym, by nie prowadzić działalności na czarno, nie oszukiwać podczas rozliczeń i nie naciągać przepisów prawa. Wierzy ona, że wszelkie manipulacje zakłócają dobrą energię i ściągają niekorzystne zdarzenia. Natomiast obecnie jestem na kursie “Akademia Focus Pocus” u Justyny Stańskiej. Jest to program marketingowo-sprzedażowy uczący tego, jak tworzyć reklamy, jak rozmawiać z klientem i jak sprzedawać. Justyna również realizuje sprzedaż bazującą na prawdzie i w zgodzie ze sobą.
Jak się chce, to można!
Po takim czasie stwierdzam, że mam spory pakiet doświadczeń z osobami, które w swojej sprzedaży działają etycznie i fair, nikogo nie okłamują, a jednocześnie zarabiają ogromne pieniądze. W moich kampaniach również nie stosuję żadnych manipulacji. Podchodzę do sprzedaży szczerze i z dobrą intencją, z czystym sumieniem mogę więc stwierdzić, że można prowadzić sprzedaż uczciwą, opartą na własnych przekonaniach i jednocześnie skuteczną. Zapewniam, że jest to możliwe i daje ogromną satysfakcję! Mam nadzieję, że podobał Ci się ten wpis. Jeśli uważasz, że mógłby on kogoś zainteresować albo komuś pomóc, nie wahaj się go udostępnić! Zapraszam również do obejrzenia filmiku o tej samej treści, który znajduje się na moim Instagramie. Tymczasem życzę wszystkiego szczerego!
P.S.
Jeśli czujesz, że sprzedaż to coś, co blokuje Cię przed zarabianiem na pasji, zapraszam Cię ciepło na szkolenie SPRAWDŹ, CZY PASJO-BIZNES JEST DLA CIEBIE!
Zastanawiasz się czy nadajesz się na bizneswoman? Czy dasz radę?
Czy jeśli nie potrafisz jeszcze sprzedawać i nie masz dużej społeczności to czy masz jakieś szanse?
No i czy na Twojej pasji da się w ogóle zarobić?
Jeśli nurtują Cię te pytania, zapraszam Cię na bezpłatne szkolenie na żywo, na którym opowiem Ci co musisz przemyśleć i na jakie pytania sobie odpowiedzieć, zanim założysz swój biznes oparty na pasji. Zapisując się na listę, oprócz szkolenia otrzymasz też karty pracy z pytaniami i ćwiczeniami, które pomogą Ci podjąć decyzję o własnym pasjo-biznesie.
Zapisując się na listę otrzymasz dostęp do szkolenia i kart pracy z transformującymi pytaniami!
Szkolenie odbędzie się już w poniedziałek 18 października 2021 o 11.00, zapisz się od razu, żeby nie zapomnieć!;)
Dodaj komentarz