Dzisiaj będzie trochę mrocznie i zaskakująco, ponieważ tematem tego posta są… ciemne strony biznesu opartego na pasji. Nie do końca jestem optymistką, a mój wewnętrzny krytyk potrafi rozpościerać przede mną naprawdę czarne wizje, ale jednocześnie jestem fanką pozytywnego myślenia. Wychodzę z założenia, że lepiej jest być dobrej myśli, bo po co być złej? Na co dzień wolę skupiać się na tym, co dobre, przy czym mam alergię na skrajności. Jak płachta na byka działają na mnie postawy typu: “wszystko jest różowe, piękne, wspaniałe i cudowne” – nawet jeśli mówimy w ten sposób o pracy opartej na pasji. Osoba, która twierdzi, że praca oparta na pasji to SAMA PRZYJEMNOŚĆ, że ZAWSZE WSZYSTKO się w niej układa, a KAŻDY DZIEŃ jest pasmem niekończących się sukcesów oraz niewyczerpanym źródłem satysfakcji – mówi nieprawdę. Taką samą nieprawdą byłaby teza, że poślubienie osoby, którą się kocha z wzajemnością, jest gwarancją życia bez kryzysu w związku i bez ani jednej kłótni. Powiem krótko (i kolokwialnie): tego typu stwierdzenia to ściema.
Pasjobiznes – miks haju i codzienności
W życiu bowiem jest tak, że czasami się układa, a czasami coś zgrzyta i nie idzie tak, jak przewidywał plan. Co więcej, to się przydarza każdemu, nie tylko mi, więc proszę nie myśleć, że korzystam z możliwości i redaguję mojego prywatnego żal-posta. Aby uświadomić Ci, że gorsze chwile są normalnym zjawiskiem, zrobiłam listę czynników, które często pojawiają się na początku drogi i utrudniają te pierwsze momenty pracy opartej na pasji. Zanim je wymienię, chciałabym Cię przestrzec – ich pojawienie się absolutnie nie jest powodem do tego, by się zniechęcać i porzucać rozpoczęty projekt! Dynamika pracy opartej na pasji jest taka, że pasja, która staje się pracą, jest jednocześnie i pracą, i pasją, co oznacza, że ekscytujące momenty w naturalny sposób będą przeplatać się z tymi trywialnymi i przyziemnymi. Tak po prostu jest. Dokładniej omawiam to we wpisie “Wybierz pracę, którą kochasz”, do którego lektury szczerze zachęcam.Od siebie jeszcze dodam, że czasami jest mi ciężko reagować, jak widzę osobę, dla której wszystko jest “super, wspaniale i wow!” “Nic, tylko praca z pasją!” Taki haj jest porywający, a ja nie chcę być tą złą, która zawraca marzycieli na ziemię i ściąga ich głowy z chmur. Dlatego nie reaguję. Każdy z nas może być na innym etapie i to jest normalne. Jeśli jesteś akurat w fazie, w której wszystko Cię zachwyca, korzystaj z tego, niech Twój haj trwa. Jeśli natomiast jesteś w tym trudniejszym momencie twórczym albo już wiesz, jak to jest, kiedy noga się powinie, to po pierwsze: nie rezygnuj z obranej drogi, a po drugie: wykorzystaj to doświadczenie i popatrz na całość z trochę innej perspektywy.
Dlaczego jest inaczej, niż miało być?
Pierwsza z trudności zaskakuje, bo sprawia niepoważne wrażenie. Jest to niepewność (a może nawet zaniepokojenie), że nie jest tak kolorowo i wspaniale, jak w wyobrażeniu miało być. Wciąż gdzieś brzmi echo wyimaginowanych zachwytów nad tym, że skoro to będzie praca z pasją, to będzie wspaniale, skoro to będzie praca, którą się kocha, to nie może być źle! W tym właśnie momencie uwydatnia się rozdźwięk między wyobrażeniem a rzeczywistością i do głosu dochodzi niepokój: “Dlaczego nie czuję się tak dobrze, jak myślałam, że będę się czuć?” Tutaj proponuję zatrzymać się i zastanowić nad tymi myślami, bo mogą one być ważnym sygnałem wskazującym dalszą drogę. Może okazać się, że jakieś rzeczy sprawiają Ci większą frajdę niż inne. Może np. myślałaś, że praca na zlecenie będzie Cię motywować, bo klient indywidualny będzie wymagał od Ciebie konkretnej rzeczy, okazuje się jednak, że Cię to uwiera, za to bardziej podoba Ci się, powiedzmy, projektowanie wzorów na tkaniny i praca z firmami. Nie jest to powód do tego, by uznać, że pasjo-biznes nie jest dla Ciebie, jest to natomiast wyraźna wskazówka, że temat należy zbadać, przyjrzeć mu się, pochodzić wokół niego i dobrze przemyśleć.
Nadmiar zadań, który przytłacza
Drugi problem pojawia się u większości początkujących przedsiębiorców, którzy stają się sami sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Początek takiego biznesu to moment, kiedy trzeba zająć się wszystkim, bo np. nie ma funduszy na to, żeby wszystko delegować, albo są np. tylko na delegowanie księgowości, o marketingu, reklamie i wizerunku marki nawet nie myśląc. Kiedy wszystkim musisz zająć się samodzielnie lub myślisz, że tak właśnie jest, masz prawo poczuć nadmiar, przesyt i przytłoczenie. Moja sugestia na tę okoliczność jest dość banalna: na początku zajmuj się tylko tym, co jest naprawdę konieczne, a potem staraj się trochę bardziej delegować poszczególne zadania. Dzięki temu unikniesz wypalenia. I druga podpowiedź: nie sprawdzaj, czy dasz radę udźwignąć wszystko samodzielnie na wysokim poziomie i długodystansowo, bo pewnie przez chwilę dasz, ale ostatecznie koszt tego przewyższy korzyści.
Praca bez wyjścia i wytchnienia
Kolejna trudność pojawia się trochę dalej od startu i jest nią wypalenie. Wiele osób wskakuje w pasjo-biznes na główkę i nurkuje od razu bardzo głęboko, a później z przerażeniem odkrywa, że tlen kończy się zdecydowanie za szybko. Dzieje się tak, kiedy nie zaplanuje się odpoczynku, kiedy nie robi się przerw, kiedy ciągle jest się w procesie i ciągle się za czymś goni. Są to idealne warunki dla kryzysu twórczego. Jego pojawienie się jest bardzo niebezpieczną sytuacją z racji na to, że blokuje on pasję, która ma przecież przynosić dochód. Z powodu wypalenia praca może okazać się niemożliwa, a to staje się realnym problemem. Ratunkiem w tej sytuacji jest traktowanie pasjo-biznesu jak pracy. Często to powtarzam, ale nie robię tego bez powodu. Wiem, jakie to jest ważne, ponieważ sama to przepracowałam. Na początku mojej drogi miałam z tym sporą trudność, ale teraz jest już dużo lepiej, dlatego gorąco Cię zachęcam do skorzystania z mojego doświadczenia. Zapamiętaj: biznes oparty na pasji jest pracą, od której należy robić przerwy, do której należy nabierać dystansu i w której nie można spędzać nieskończenie wiele czasu!
Czas oddany za bezcen
Następną przeszkodą jest wycena. Większość ma ten sam dylemat: jak wycenić coś, co uwielbia się robić i na co nie liczy się czasu? Oto jak: na początek zacznij liczyć. Sprawdź, ile czasu zajmuje Ci wykonywanie poszczególnych zleceń. Nastaw stoper, zapisz, o której coś zaczynasz i o której kończysz, zacznij notować wyniki. Może okazać się, że masz błędne wyobrażenie o tym, ile dana rzecz trwa, i w rzeczywistości poświęcasz na nią np. o 20% czasu więcej niż Ci się wydawało. W konsekwencji prowadzi do niedoszacowania wartości Twojej pracy. Jeśli robisz coś sporadycznie, nie jest to takie dotkliwe, ale jeśli robisz daną rzecz codziennie, to te 20% składa się na dużą różnicę.
Taki tam biznes, nic wielkiego
Kolejna sprawa to bagatelizowanie własnej pracy. Może to objawiać się na dwa sposoby. Pierwszy jest taki, że sami mówimy o naszej pracy, że “to nic takiego” i że to “nie jest w sumie taka prawdziwa praca”. Drugi natomiast jest taki, że nawet jak uda się wewnętrznie ten problem przepracować i przyjąć, że praca oparta na pasji jest PRAWDZIWĄ pracą, to wciąż znajdą się osoby, które będą się troszkę z tego podśmiechiwać. “Tak Ci dobrze, masz tak fajnie! Pracujesz z domu, więc możesz w tym czasie obiad ugotować, pranie zrobić albo umyć podłogę”. Prawdą jest, że z racji na doświadczenie lockdownów mniej osób zgryźliwie komentuje pracę z domu, ale wciąż można się z takimi reakcjami spotkać. Pamiętaj więc, że osoba, która ocenia Twoją pracę z domu jako lekką, komfortową i niepoważną, nie widzi drugiej strony, na którą składają się nawiedzające Cię kryzysy twórcze, brak weny, z którym się zmagasz, i trudności, z jaką wtedy zabierasz się za tworzenie.Ciekawą prawidłowością jest to, że jak się rozwijamy, otaczamy się osobami, które są na zbliżonym lub porównywalnym poziomie, ale wiadomo, że rodziny się nie wybiera, sąsiadów też nie zawsze można wybrać, z osobami bliskimi także różnie bywa, dlatego w każdym momencie można trafić na osoby, które wiedzą lepiej, jak “łatwa” i “przyjemna” jest Twoja praca.
Zarobić się, ale nie zarobić
Inną rzeczą, z którą na początku biznesu opartego na pasji można mieć problem, jest… przyjmowanie. Trzeba nauczyć się przyjmować. Kiedy zaczyna się biznes oparty na hobby, dużą składową satysfakcji i spełnienia jest to, że można dzielić się swoją pasją, że można obdarowywać nią ludzi, że za sprawą swoich produktów i usług można wnosić coś pozytywnego do ich życia. W praktyce oznacza to, że działa się na energii dawania, warto jednak mieć świadomość, że biznes polega na wymianie. Dlatego musisz nauczyć się przyjmować, musisz zaakceptować to, że za Twoją pasję i pracę ludzie będą dawać Ci nie tylko podziękowanie i swój zachwyt, ale również pieniądze. Jeżeli nie nauczysz się przyjmować i wciąż będziesz czuć dyskomfort w sytuacji brania, będziesz tkwić w finansowej stagnacji. Przestań tłumaczyć się, że przecież dla Ciebie to nie był problem, dla stałych klientów chętnie robisz za pół darmo, bo… Bo właściwie co?! To już nie jest Twoje hobby, to jest Twoja praca, a za pracę dostaje się wynagrodzenie, dlatego musisz nauczyć się przyjmować. Znam przypadki – niezrozumiałe dla mnie – kiedy twórcy zaniżają wartość swojej pracy. Mało tego! Zdarzało mi się sugerować takim osobom, że powinnam zapłacić im za daną rzecz więcej. Bezskutecznie! Niektórzy ciągle zaniżają wartość swoich usług lub produktów, usprawiedliwiając się tym, że dla nich wartością dodaną jest zdobywanie doświadczenia, tworzenie portfolio albo sama przyjemność z pracy. Takim postawom mówię zdecydowane stop! Jeśli już prowadzisz biznes, umawiamy się na deadline, który jest dotrzymany, a praca jest wykonana na wystarczająco dobrym poziomie, to należą się za to pieniądze. To jest normalne i nie należy blokować tego przepływu!
Pakiet problemów z twórczością
Ostatnią kwestią jest zmaganie się z problemami z twórczością: ze swoim wewnętrznym krytykiem, zmęczeniem, wypaleniem, brakiem weny. Dużym wyzwaniem jest to, że mimo niełatwych sytuacji nadal trzeba pracować. Dobrym kierunkiem pozwalającym na przezwyciężenie tych chwil jest dyscyplina oraz przepracowanie tego, na czym polega proces twórczy i jak należy go rozumieć. W moim e-booku “Jak odnaleźć wenę i zacząć tworzyć” przyglądam się wenie i obalam mit nakazujący na nią czekać. Natomiast w e-booku “Jak tworzyć regularnie w zgodzie ze sobą” odczarowuję pracę systematyczną, o której myślimy, że polega na tym, że nam się po prostu regularnie chce pracować. Poukładanie w sobie tych zagadnień, wyrobienie odpowiednich nawyków i wdrożenie własnych rytuałów wspiera działania twórcze i wynosi biznes na zupełnie inny poziom.
Słodko-gorzka prawda o biznesie i pasji
Jak widać, tych zacienionych stron biznesu opartego na pasji jest wiele, ale w ogólnym rozrachunku warto zadać sobie trud przekuwania pasji w firmę. Mimo iż w tych wszystkich trudnych miejscach byłam i doświadczyłam tych wszystkich nieprzyjemnych sytuacji, niczego nie żałuję i z pełną odpowiedzialnością mówię, że nie zamieniłabym mojej pracy z pasją na żadną inną. Zależało mi na tym, żeby przekazać Ci pełen obraz pasjo-biznesu, dlatego przygotowałam tego posta. Nie chciałam, żeby ktoś uznał, że praca oparta na pasji to sam lukier. Nie traktuj jednak tych ciemnych stron jako czegoś zupełnie niestrawnego, ja bym to nazwała raczej okruszkami goryczy, które dodają smaku temu, na co się decydujesz, przekształcając swoją pasję w satysfakcjonujące źródło dochodu.
P.S.
Jeśli zaczynasz pasjobiznes, myślisz o nim, albo już masz, ale coś nie działa i czujesz, że potrzebujesz wsparcia – to daję znać, że niedługo ruszy 7-miesięczny program mentoringowy “ARTYSTKA NA SWOIM”, podczas którego będziemy działać nad biznesowym mindsetem, odkrywaniem swoich mocnych stron i obszaru lekkości, aż po towrzenie oferty, wycenę i komunikację z klientem. A to wszystko z moim wsparciem i wsparciem grupy, żeby umożliwić Ci prawdziwą transformację od pasji do biznesu
Wspominam o tym programie już od jakiegoś czasu (bo przygotowanie go, to dla mnie sporo pracy!), ale też mam ogromny zapał, dzięki Waszym pytaniom! Jeśli już teraz czujesz, że to może być coś dla Ciebie – daj mi znać w komentarzu – albo w wiadomości:)Pamiętaj też, żeby zapisać się na listę zainteresowanych: ZAPISY
Dla tych co zadeklarują swoją gotowość wcześniej, będę mieć najlepsze warunki cenowe w przedsprzedaży i bonus, więc myślę, że warto!
Dodaj komentarz