Dzisiejszy materiał będzie o tym, jak odkryłam, że jestem multipasjonatką. Opowiem, co było przed i co było po tym odkryciu. Mam nadzieję, że dzięki tej historii będziesz mogła sprawdzić, na jakim etapie jesteś (oczywiście jeśli temat multipasji Cię dotyczy). Mam też nadzieję, że moje podejście stanie się Tobie bliskie i że poczujesz się pewniej w Twoich działaniach biznesowych.
Nie zawsze jest kolorowo
Bycie multipasjonatką jest super, natomiast problem pojawia się wtedy, kiedy chcemy wybrać jakiś określony kierunek kariery. Tak było u mnie. Jako dziecko miałam mnóstwo zainteresowań. Jeździłam na konkursy recytatorskie, matematyczne, turnieje szachowe. Było tego naprawdę sporo. W okresie podstawówki było to fajne, w czasie liceum było nadal super, bo dzięki temu w wielu przedmiotach czułam się dobrze. Nie wszystko jednak było kolorowe. Już na etapie gimnazjum pojawiła się presja, kiedy stanęłam przed wyborem liceum. W wakacje papiery przenosiłam trzy razy, ponieważ nie mogłam zdecydować, w jakim kierunku chcę się dalej kształcić. Z jednej strony chciałam iść do liceum plastycznego, ponieważ uwielbiałam malować, ale przerażał mnie tam poziom innych przedmiotów. Bałam się, że moje inne pasje nie będą się rozwijać i że będę czuła się źle, stawiając wszystko tylko na jedną z nich. Ostatecznie wybrałam ogólniak i klasę językową. Wiązało się to z intensywną nauką, co było czasochłonne. Moją odskocznią było malowanie i historia sztuki, której sama się uczyłam do matury rozszerzonej. Ogrom zajęć nie przeszkodził mi w tym, żeby pojechać na olimpiadę właśnie z historii sztuki.
Malarstwo, Słowacja i morze
Potrafiłam naprawdę mocno zatapiać się w samodzielnym rozwijaniu interesujących mnie tematów. Jako kierunek studiów wybrałam malarstwo, alternatywnym wyborem była germanistyka, ale nie umiałam na tym poprzestać. W ramach rozwoju i kariery zawodowej zajmowałam się mnóstwem rzeczy. Uczyłam się języków obcych, głównie niemieckiego, francuskiego i angielskiego, do tego słowackiego w ramach pobytu na Słowacji. Znam cztery języki obce, przy czym w trzech z nich byłam tłumaczką ustną. Zajmowałam się obsługą klientów niemiecko-, francusko- i anglojęzycznych. Przez chwilę zajmowałam się dietetyką i kosmetyką. W wieku 18 lat, mimo sprzeciwu rodziców, podjęłam moją pierwszą pracę. Pojechałam nad morze i robiłam tatuaże z henny, ale najwięcej zarabiałam, grając na harmonijce ustnej, bo to też było moim zainteresowaniem!
Czym potrafi zająć się multipasjonatka
Miałam naprawdę dużo zainteresowań i we wszystkich dobrze się czułam. Po raz kolejny zaczęło mnie to uwierać po studiach, kiedy założyłam firmę. Wybór był trudny, dlatego w ramach działalności gospodarczej zajmowałam się między innymi:
- malowaniem na ścianach w lokalach usługowych (u fryzjera, w przedszkolu, w wypożyczalni samochodów itd.),
- malowaniem obrazów na zamówienie,
- identyfikacją wizualną (tworzenie logo, kolory marki itd.)
- grafiką na social media- fotografią, która była elementem identyfikacji wizualnej (robienie zdjęć na strony www)i która przerodziła się w dość dużą przygodę,
- rysowaniem ilustracji do książek,- projektowaniem okładek do książek,
- tworzeniem ilustracji do gier planszowych…
Część moich prac robiłam w digitalu, bo to też mnie interesowało, chociaż nie na tyle, żeby mocno wgryzać się w grafikę 3D (chociaż ostatnio mnie do tego ciągnie 😀
Moment przełomowy
Opowiadam o tym, żeby Wam pokazać, że moja uwaga dryfowała od jednego projektu do drugiego. Zasypiałam z jednym pomysłem, budziłam się z drugim. Mimo mnogości i różnorodności tematów, nie blokowałam tego przepływu. W 2017 roku dzięki wystąpieniu TED Emily Wapnick, chwilę po założeniu firmy, poznałam termin “multipasjonatka” i był to moment, w którym poczułam ogromną ulgę. Wcześniej czułam, że “coś jest nie tak”, bo przecież już dawno powinnam wybrać jedną rzecz i się nią zająć “na poważnie”. Jeszcze gdyby to “niezdecydowanie” trwało tylko w okresie podstawówki, gimnazjum i liceum, ale nie! Ono ciągnęło się przez studia i wkraczało w życie zawodowe. Mimo upływu czasu nadal interesowałam się tyloma rzeczami i nadal nie wiedziałam, co wybrać! No właśnie – przecież trzeba coś wybrać…
Niezdecydowanie czy rozwój?
Chwilę przed obejrzeniem wykładu Emily przeczytałam książkę “Esencjalista”. Tak na marginesie – uwielbiam tę książkę. Uważam, że jest świetna. Jej autor każe się skupić na jednej rzeczy i obrazuje to całkiem trafną metaforą. Przekonuje, że jeśli zrobisz jeden krok w kierunku A, jeden w kierunku B i po jednym w kierunku C i D, w każdym z tych kierunków będziesz jeden krok do przodu, a mogłabyś być w jednym z nich aż 4! Idea z założenia słuszna, natomiast jako multipasjonatka jedyne, co poczułam, to to, że marnuję czas na te moje różne pomysły. Tak to wtedy odbierałam, ale dzisiaj już tak na to nie patrzę, dlatego chcę powiedzieć Ci, że to nie jest stratą czasu. Każda rzecz, którą robisz, jest rozwojem i nigdy nie wiadomo, które z tych umiejętności przydadzą Ci się na kolejnych etapach Twojego wzrostu i w kolejnych zajęciach, którym się poświęcisz.
Tak działa mózg mutlipasjonatki
Nie blokowałam tego przepływu, tylko uczyłam się. Mam za sobą wiele kursów marketingowych i storytellingowych. Kiedy je robiłam, często uwierało mnie to, że nie wiedziałam, do jakiej pasji mam się odnieść, wykonując zadane ćwiczenie. Do którego pomysłu biznesowego mam daną radę zastosować? Miałam też problem z tym, żeby wyjaśnić innym, czym się zajmuję. Dzisiaj już jest to dla mnie łatwiejsze, ale jeszcze dwa lata temu, kiedy po przeprowadzce w nowe miejsce tłumaczyłam sąsiadom, co robię zawodowo, moje tłumaczenia potrafiły trwać 20 minut. Nawet mój mąż próbował interweniować i zwrócił mi uwagę, że muszę się zdecydować, co mówię ludziom, bo nie może być tak, że na zwykłe pytanie podtrzymujące konwersację udzielam półgodzinnego wykładu. Twierdził, że muszę to zmienić, a to rodziło mój bunt. Jak to nie może tak być, skoro tak działa mój mózg i tak wygląda moje życie? Nic nie poradzę, że tak funkcjonuję. Oczywiście na potrzeby imprez czy small talków można zdecydować, że danej osobie powie się tylko o tym czy innym fragmencie całości. Ryzyko jest takie, że ta osoba nie dowie się o innych Twoich pasjach i być może nie odkryjecie, że interesujecie się tym samym. Cóż, na żadnym etapie nie twierdziłam, że to jest łatwy temat, warto jednak zauważyć, że na potrzeby różnych sytuacji można trochę zmieniać podejście i czasami powiedzieć o jednym zainteresowaniu, czasami o innym albo o wszystkich. Jest tu duża dowolność.
Po co się ograniczać?
Prześladowało mnie też przeświadczenie, że skoro mam tyle zainteresowań i nie wiem, na co się zdecydować, moja kariera zawodowa jest skończona. Myślałam, że nigdy nie osiągnę poziomu eksperckiego w niczym, bo mam zbyt dużo zainteresowań. Chciałabym Wam powiedzieć, że nie jest przesądzone, że tak będzie. Nie sugerujcie się twierdzeniami, od których roi się Internet, że musisz coś wybrać. Otóż nie! Zachęcanie multipasjonatki do wyboru jest zamachem na jej naturę!
Multiprojekt “Artystka na swoim”
Ostatecznie te wszystkie zajęcia, których się podejmowałam, to wszystko, czego się nauczyłam, składa się na mój projekt “Artystka na swoim”. Ktoś może powiedzieć, że w końcu na jedno się zdecydowałam, ale tak nie jest. W ramach mojej działalności nagrywam filmiki, piszę, nadal maluję i część z tych akwareli pojawia się jako treść na Instagramie. Robię zdjęcia, rozmawiam z klientami, prowadzę konsultacje. Moje działania w firmie są bardzo zróżnicowane. Nie jest tak, że robię tylko jedną rzecz, bo to nie leży w mojej naturze. Bardzo lubię różnorodność. Prawdą jest, że teraz moją główną misją jest pomaganie artystkom w zamienianiu pasji w biznes, ale w tym jednym zagadnieniu mieszczą się wszystkie moje pasje.
Prawdziwa wolność wyboru
Jest też jedna rzecz, która mnie uwalnia i daje niesamowitą swobodę. Jest to świadomość, że jeśli będę chciała, mogę zmienić zdanie, bo to jest mój biznes i mam do tego prawo. Jeśli za 5 albo 10 lat postanowię zająć się czymś innym, to też będzie OK, bo nie jest powiedziane, że już do końca życia muszę się zajmować właśnie tym. Obecne zajęcie jest dobre na ten moment mi bardzo odpowiada, bo daje mi frajdę, daje dobre efekty, wnosi do świata wartość, daje moim klientkom dużo energii i zadowolenia i są one gotowe płacić za moje produkty.
Jeśli poczuję, że chcę robić coś innego, będę mogła z obecnego zajęcia zrezygnować albo oddelegować część rzeczy komuś innemu. Pomijam fakt, że w ramach działalności mam dużą dowolność w wyborze projektów, które mogę realizować. Mam nadzieję, że to świadectwo pozwoli Ci przejrzeć się w mojej historii i dostrzec w sobie zalety bycia multipasjonatką. Jeśli masz chęć, podziel się tym artykułem z innymi albo opowiedz o tym, jak to u Ciebie jest i na jakim etapie się właśnie znajdujesz. Jestem tego szalenie ciekawa i będzie mi bardzo miło, jeśli tak zrobisz.
Jeśli wolisz posłuchać mojej historii multipasjonatki, obejrzyj filmik, który nagrałam!
Też jesteś multipasjonatką? masz wiele pasji i zastanawiasz się jak je połączyć, żeby Twój biznes wyglądał spójnie i profesjonalnie?
Odbierz prezent: mini-E-BOOK “W pułapce multipasji” czyli o tym, gdy nadmiar umiejętności, staje się problemem!
Gotowa na więcej?
Wykup dostęp do godzinnego szkolenia, “Wiele pasji, jeden biznes”!
Dodaj komentarz