Zaczynając twórczą drogę jesteś pełna entuzjazmu i zapału do pracy. Po jakimś czasie dochodzą jednak obawy i wątpliwości, które mogą Cię zwieść na manowce i zniechęcić do tworzenia – to normalne. Nie ma co udawać, że te obawy nie istnieją, warto się z nimi zmierzyć, bo inaczej będą wracać jak bumerang. Przygotowałam listę dziewięciu błędów, które są często popełniane przez początkujących twórców, oraz sposoby na to, jak tych błędów uniknąć. Dzięki tej wiedzy przyspieszysz swój twórczy rozwój i nie będziesz tracić czasu na zbędne działania.
Porównywanie się do innych
Jeśli jakaś dziedzina właśnie zaczęła Cię pasjonować, prawdopodobnie spędzasz sporo czasu poznając twórczość innych osób, które się tym zajmują. Nie ma w tym nic złego, o ile nie robisz tego po to, żeby ślepo kopiować ich działania, ani nie zadręczasz się faktem, że daleko Ci do ich poziomu.
Sprawdź proszę, czy oglądanie prac innych twórców (z tej samej dziedziny) działa na Ciebie inspirująco i motywująco, czy może wręcz przeciwnie: patrzysz i myślisz tylko o tym, jaki ten ktoś jest świetny, stwierdzasz, że daleko Ci do niego i odechciewa Ci się wszystkiego. Mnie bardzo inspiruje natura, kwiaty, filozoficzne i psychologiczne książki, natomiast ilustracje już nie, ponieważ za każdym razem, gdy autentycznie zachwycam się czyjąś twórczością, wydaje mi się, że właśnie tak powinnam malować. Wiem, że to nieracjonalne i głupie – ale tak mam. Mało tego, potrafię zachłysnąć się zupełnie różnymi stylami i od razu mam ochotę ich spróbować. Wiem już jednak jak to się kończy: po tych próbach przypominam sobie, że to nie jest moje. Że to czyjaś wspaniała technika i sposób wyrazu, ale… czyjaś.
Dzielę się tym z Tobą, bo to bardzo ważne, żeby obserować swoje reakcje i brać je na poważnie. Nie wmawiaj sobie, że powinnaś reagować inaczej. Jeśli Twój twórczy umysł ma tendencję do wpadania w pułapkę porównywania się – ułatw mu zadanie i nie narażaj go ciągle na niebezpieczeństwo. Poszukaj takich twórców, których prace są dla Ciebie odświeżające i wpływają pozytywnie na Twoją chęć do działania. Często wystarczy, że tworzą w innej technice lub w tematyce mocno różniącej się od Twojej, żeby ciężar porównywania zniknął.
Jeśli chcesz obserwować twórczość innych osób, ale mistrzowskie realizacje wpędzają Cię w depresyjny nastrój, znajdź lub stwórz grupę osób, które są na podobnym poziomie co Ty. Lepiej się wzajemnie wspierać w rozwoju, niż wciąż i wciąż porównywać się do kogoś, kto ma na koncie kilka, kilkanaście a może nawet kilkadziesiąt lat praktyki. A jeśli już masz jakiegoś guru, którego działania zwalają z nóg i nie możesz przestać się tym zachwycać, a jednocześnie trochę Cię to dołuje, mam dla Ciebie super zadanie: poszukaj prac tego autora, kiedy zaczynał, kiedy był na tym samym początkowym etapie co Ty. Jeśli Ci się uda, założę się, że zaskoczy Cię to, co zobaczysz.
Przejmowanie się opiniami innych
W twórczym szale zazwyczaj nie myśli się o opiniach innych. Jednak gdy szał mija, pojawia się myśl: co powiedzą inni, kiedy to zobaczą? To normalne, że się nad tym zastanawiasz, ale nie warto uzależniać dalszych postępów od opini innych. Jeśli pierwsze reakcje będą chłodne, albo odwrotnie: zbyt pochlebne, może Cię to zablokować. Albo będziesz się bała, że następnym razem znwowu komuś się nie sposoba, albo będziesz się zastanawiać co zrobić podobnie, żeby znowu się podobało. Oba spososby myślenia są blokujące PODCZAS tworzenia.
Jest na to bardzo prosta rada: kiedy tworzysz, myśl tylko o tym, co robisz. Wejdź w proces, daj się ponieść flow. Odetnij się zupełnie od rozmyślań na temat tego, czy ktoś to potem kupi, czy komuś się to sposoba itd. Opinie i rady innych przetraw na spokojnie POZA procesem twórczym, wyciągnij wnioski i jeśli uznasz coś za istotne dla swojego twórczego rozwoju, to wprowadź te zmiany następnym razem. Ale znowu: skup się wtedy na tej jednej konkretnej zmianie, a nie na tym, czy dzięki temu kogoś zadowolisz. Nie pozwól, żeby myślenie o tym, co pomyślą inni, odebrało Ci moc skupienia się na tworzeniu.
Opinia innych może też dotyczyć nie samych efektów twórczości, ale generalnie tematu, którym się zajmujesz. Możesz słyszeć różne demotywujące zdania typu: Po co Ci to? Nie szkoda Ci na to czasu? Skąd wiesz, że masz do tego talent? Itp. Nie wchodź w dyskusje z takimi osobami. Nie ma co ich przekonywać. Jeśli nie rozumieją Twojego zapału – nie muszą. Możesz zwyczajnie odpowiedzieć, że to Twój czas i Ty decydujesz jak go spędzasz. Nie masz obowiązku nikomu się tłumaczyć, przekonywać, że to ma sens itd. Poszukaj takich ludzi, którzy będą Cię wspierać i z nimi omawiaj swoje twórcze postępy.
A może… nie mam talentu?
Zaczynasz. Uwielbiasz coś robić. Ale co jeśli efekty są średnie a może nawet słabe? Co o tym wszystkim myśleć, kiedy poza zatraceniem się w procesie, nie do końca wiesz, dokąd Cię to zaprowadzi i co chcesz z tym zrobić?
Nie trać głowy! Pomyśl proszę racjonalnie: dopiero zaczynasz! Myślisz, że Mozart tak po prostu usiadł i od razu stworzył arcydzieło? Nie! Musiał nauczyć się nut, musiał nauczyć się gry na instrumencie, musiał poznać mnóstwo innych dzieł, zanim stworzył swoje kompozycje i zanim udoskonalił je na tyle, że stały się sławne. Daj sobie czas (i nie mam tu na myśli kilku dni czy tygodnia). Rób coś codziennie przez miesiąc, a założę się, że zobaczysz postępy. A skoro zobaczysz postępy, to znaczy, że nadal możesz robić postępy. A potem kolejne, kolejne, i znowu. Nawet się nie obejrzysz, a ludzie zaczną patrzeć na efekty Twojej pracy i mówić, że masz talent! A jeśli już jesteśmy przy talencie… Talent nie istnieje. Jest tylko twoja miłość do danej czynności, nauka nowych rzeczy, upór i praca. Jeśli nurtuje Cię kwestia talentu, wskakuj tutaj, niedawno o tym pisałam.
Przygotowania bez końca
Wciąż rozmyślasz jak by to było zacząć działać na poważnie, ale strach Cię zatrzymuje? Inwestujesz w kursy tatuażu, a gdy przychodzi co do czego, boisz się coś wydziarać? Kupujesz farby i pędzle, ale boisz się w końcu usiąść do malowania? Uczysz się na sobie sztuki makijażu, ale nie masz odwagi pomalować innej osoby?
Pamiętaj, że tworzenie to głównie działanie. Być może wydaje Ci się, że najpierw trzeba coś wymyślić, a potem dopiero działać, ale to nie zawsze i nie do końca tak jest. Nie znam żadnego procesu twórczego, który nie wymagałby w trakcie jakiejś modyfikacji pierwotnego planu. Dlatego nie myśl za dużo, po prostu zacznij. Każda próba, to doświadczenie o które będziesz bogatsza. To krok do przodu i lekcja, z której możesz wyciągnąć wnioski na przyszłość. Nie da się przyswoić całej teorii, a potem bezbłędnie tworzyć. Błędy są NIEODŁĄCZNYM elementem rozwoju. Błędów nie popełnia tylko ta osoba, która nie robi nic (chociaż spekulowałabym, czy to nie jest właściwie największy błąd…)
Czy to JUŻ?
To pułapka na poziomie późnego początkującego albo osób z zacięciem perfekcjonisty. Jak określić kiedy początkujący staje się doświadczonym twórcą? Kiedy następuje ten moment, gdy można uznać się za profesjonalistę?
Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Wszystko zależy od branży, oczekiwań środowiska / klientów, Twoich wyników i… Twojego nastawienia. Tak, to ostatnie też ma znaczenie. Jeśli będziesz czekać na moment, aż będziesz potrafiła robić coś idealnie, możesz się nie doczekać. Czasami trzeba powiedzieć stop kursom i dyplomom, dając zielone światło na profesjonalne doświadczenie. Zawsze można się jeszcze potem doszkolić, ale pamiętaj że krzywa rozwoju to przeplatanie nauki w teorii i nauki w praktyce. Samo teoretyzowanie to za mało. Mając przed sobą konkretny projekt/wyzwanie/ofertę pracy czy zlecenie nie pytaj siebie czy zrobisz to idealnie, ale czy zrobisz to wystarczająco dobrze. Wiem, określenie “wsytarcząjąco dobrze” również nie jest jednoznaczne, ale przynajmniej jest dalekie od nastawienia na perfekcjonizm. Jeśli zapisujesz się na kolejny kurs, kupujesz kolejną książkę, żeby jeszcze się doszkolić, a jednocześnie czujesz, że już niewiele nowych rzeczy z tych pomocy wyciągasz, to znak, że na tą chwilę wiesz wszystko, czego potrzebujesz, żeby zacząć działać. Być może z czasem zweryfikujesz, czego jeszcze potrzebujesz się nauczyć, ale trudno na samym początku przewidzieć, co jeszcze będzie Ci potrzebne.
Pierwszym krokiem od razu na podium
Przy rozbuchanym artystycznym ego możesz czasami czuć, że fajnie by było gdyby Twój pierwszy szkic został okrzyknięty arcydziełem wszechczasów. Pozwól że sprzedam Ci w tym miejscu lekkie szturchnięcie łokciem: to raczej mało prawdopodobne.
Czy Ci się to podoba, czy nie: na sukces trzeba (chociaż trochę!) zapracować! Ja nie mówię, że ma być ciężej niż kiedykolwiek, że masz harować jak wół po 16 godzin na dobę, nie spać, nie jeść, tylko tworzyć. Ale jeśli siadasz do swojej pracy twórczej na kwadrans, potem robisz dwa tygodnie przerwy, ale ciągle rozmyślasz jak to by było fajnie zostać wielką projektantką/ wizażystką / architektką/ malarką / pisarką czy Bóg wie kim jeszcze, to samo myślenie nie przybliży Cię do celu. Jeśli Ci to pomaga, wizualizuj sobie cel, ale nie poprzestawaj na samej wizualizacji! Rozpisz sobie plan do niego, najlepiej w miesiącach albo latach, tak żeby mieć świadomość, ile jeszcze trzeba kroków, żeby w końcu na to podium wejść.
Czekasz na idealny moment, albo warunki
Dlaczego nie malujesz? Bo nie mam pracowni. Dlaczego nie piszesz? Jestem zmęczona po pracy. Dlaczego nie szukasz pracy jako florystka, skoro skończyłaś kurs i praktyki? Właśnie dostałam podwyżkę w obecnej pracy więc może za jakiś czas…
Zdradzę Ci sekret: Nie ma czegoś takiego jak idealny moment czy idealne warunki. Serio. I nie mówię, że nie ma sensu dążyć do tego, żeby te warunki poprawić. Szukaj możliwości i korzystaj z nich, starając się podnieść komfort pracy. Ale uwierz mi, że zawsze znajdzie się coś, co może stać się wymówką. Jeśli wciąż i wciąż łudzisz się, że tworzyłabyś, gdyby tylko… to odsyłam Cię tutaj, do artykułu na ten temat.
Idealny moment też nie istnieje, chociaż oczywiście są gorsze i lepsze chwile. Tylko od Ciebie zależy, czy w konkretnej sytuacji podejmiesz działanie mimo przeciwności i utrudnień, które stanęły Ci na drodze, czy uznasz, że najpierw trzeba się rozprawić z konkretnym problemem i odłożysz twórczość na późniejszy czas. Nie daj sobie wmówić, że tworzyć trzeba zawsze. Jeśli jesteś w trakcie dużych zawirowań życiowych, a Twoja uwaga jest rozproszona, to lepiej skupić się na odnalezieniu nowego porządku i potem z werwą wrócić do kreatywnych działań. Pytanie tylko, czy to, co akurat się u Ciebie dzieje, wymaga odsunięcia wszystkiego na bok, czy raczej jest to drobnostka, o której za rok nie będziesz pamiętać?
Czekasz na wenę
Początkujący twórcy są szczególnie podatni na mity dotyczące weny twórczej czy talentu. W końcu od dziecka słyszymy historie o tym, jak ten czy inny artysta stworzył wyjątkowe dzieło, bo miał natchnienie…
Nie mówię, że wena nie istnieje, ani że nie jest fajna. Sama uwielbiam tworzyć, kiedy towarzyszy mi ten stan kreatywnego zapomnienia. Uczulam Cię jednak, nie uzależniaj swoich działań od czekania na wenę. Więcej na ten temat pisałam tutaj. Jeśli Twoją wymówką jest brak weny (tak, wymówką), to mam dla Ciebie świetny prezent: PDF “Jak odnaleźć wenę i zacząć tworzyć?” Znajdziesz tam moją definicję weny oraz różne sposoby na to, jak tą wenę odnaleźć. Zawarłam w nim też wskazówki, co robić, kiedy wena uparcie nie chce do Ciebie przyjść. Nie czekaj, wyjdź wenie na spotkanie!
Mam nadzieję, że podane rozwiązania uzmysłowią Ci, jak wielu pułapek można uniknąć, dzięki czemu będziesz mogła tworzyć częściej i owocniej. Jeśli podobał Ci się ten post, będzie mi miło, kiedy podzielisz się nim z innymi, albo dasz znać w komentarzu czy któryś z powyższych błędów Ci się przytrafił. Jestem ciekawa, jak wygląda Twoja droga kreatywnego rozwoju i czy jest jeszcze coś, w czym mogłabym Ci pomóc? Pisz śmiało, bądź moją inspiracją!
Dodaj komentarz